niedziela, 6 kwietnia 2014

Czyżbym nie był jedyny? [2]

They’re gonna rip up your heads
Your aspirations to shreds
Another cog in the murder machine

    Po szkole wróciłem do domu w okropnym humorze. Rzuciłem się na łóżko i nie zamierzałem wstawać. Myślałem o Davidzie, o tym, co było. Cholernie za nim tęskniłem, ale wiedziałem, że nie mogę zawracać sobie nim głowy. Nie warto. Zraniłby mnie jeszcze bardziej, gdybyśmy do siebie wrócili. Powtarzałem sobie, że czas wyleczy rany, i że w końcu o nim zapomnę. Głos w środku mówił mi, że nie będzie to takie łatwe, w końcu czekały nas jeszcze prawie trzy lata wspólnej nauki.
Westchnąłem. Miałem dość tego wszystkiego.Potrzebowałem dragów. Albo żyletki. Czegokolwiek, do cholery!
Powstrzymałem się, kiedy próbowałem otworzyć szafkę. Skorciłem się w duchu, za to, że jestem taki słaby. Opadłem zrezygnowany na łóżko i wtuliłem się w poduszkę. Zacisnąłem mocno powieki, czując, że moje oczy stały się wilgotne bardziej niż zwykle. Wiedziałem, że nie mogłem. Zdawałem sobie sprawę z tego, że poddając się zranię najważniejszą osobę w moim dotychczasowym życiu, mojego najukochańszego brata, za którego oddałbym życie, gdyby była taka potrzeba.
Rozdygotany wstałem z posłania i gwałtownie wyszedłem z domu. Na dworze robiło się już ciemno. Była jakaś szósta popołudniu, może wcześniej. Biegiem skierowałem się na cmentarz. No co? Tylko tam mogłem w spokoju pomyśleć. Dobiegłem do bramy. Zamknięta. Nosz cholera. Przeskoczyłem płot i biegłem dalej cmentarną ścieżką. Zobaczyłem postać przed sobą. Chłopak szedł tyłem do mnie, powoli,  z rękami w kieszeniach. Nie zdążyłem zahamować i wpadłem na niego.  
Jakie to żałosne!
Upadliśmy oboje na chodnik. W świetle latarni zobaczyłem czarnowłosego chłopaka o ciemnych jak noc oczach, w których było coś dziwnego i innego. Szybko podnieśliśmy się z ziemi.
- Uważaj, jak chodzisz, człowieku!
W lekkim świetle zobaczyłem przebłysk krwistoczerwonego koloru w jego oczach. A może mi się tylko wydawało...?
- No sorry... Przepraszam - trochę się zmieszałem. Zdziwiłem się słysząc własną reakcję. Zazwyczaj wybucham gniewem, nawet, gdy coś stanie się z mojej winy. Ale z jakiegoś powodu teraz było inaczej...
- Dobra, spoko. Wytłumacz mi tylko, po kiego biegasz po cmentarzu o tej porze?
- A ty, co tu robisz? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie z ironicznym uśmieszkiem.
- Nie twoja sprawa - prychnął. Chciał odejść, więc poszedłem za nim. A co mi szkodzi, i tak nie mam co robić.
- Ciekawy początek naszej znajomości - rzuciłem bezmyślnie.
- Jakiej znajomości?! Zostaw mnie w spokoju i już - odpowiedział lekko wkurzony. Oj nie kochany, nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.
- Jesteśmy podobni, uwierz...
- Różnimy się od siebie wszystkim, uwierz - odwrócił się do mnie z udawanym gniewem wymalowanym na twarzy.
Podniosłem rękaw bluzy i pokazałem mu swoje blizny.
Co mnie podkusiło, żeby pokazywać coś takiego zupełnie obcemu chłopakowi??
Stał nieruchomo z obojętnym wyrazem twarzy. Złapałem go delikatnie za nadgarstek. Nie protestował. Nie odezwał się ani słowem, kiedy powoli podnosiłem w górę kawałek materiału. Patrzył gdzieś w miejsce za mną. Przyjrzałem mu się. Był ode mnie trochę niższy, miał czarne włosy i kolczyk w wardze. Jego twarz była blada, ale pociągająca.
Cholera, Gerard, co jest z tobą nie tak?
- Widzisz? - odezwałem się cicho. Przyłożyłem swój nadgarstek do jego, nie widziałem zbyt dużej różnicy. Podobne blizny, identyczne podejście do życia. Ciekawe, jakie krzywdy muszą się kryć za tymi szramami...
Spojrzał na nasze ręce, a potem na mnie. Nie odezwał się ani słowem, tylko zacisnął powieki i spuścił głowę. Opuściłem rękę i stałem w ciszy czekając na jego odzew. Byłem wyjątkowo spokojny i opanowany, jednak nie poznawałem siebie. Czułem się tak, jakby jakaś niewidzialna moc wkradła się do mojego wnętrza.
- Dlaczego to zrobiłeś? - zapytał cicho po długiej chwili ciszy. Lekko podniósł głowę, aby spojrzeć na mnie.
- Nie wiem - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Jesteś dziwny - rzucił. - Ale ja też.
- Mówiłem ci, jesteśmy podobni.
- Trochę. Ale nie do końca.
- Co masz na myśli? - spytałem zaciekawiony. Miałem nadzieję, że uda mi się wyciągnąć o nim więcej informacji.
- Nie ważne - odpowiedział szybko. Opuścił rękaw i naciągnął kaptur na głowę. - Masz ciekawą osobowość.
A ty piękne oczy.
Spojrzałem na chłopaka i zadałem banalne pytanie:
- Jak masz na imię?
Zaraz... O czym ja przed chwilą myślałem?!
- Frank. A ty? - nasza rozmowa była zupełnie inna niż przedtem. Rozmawialiśmy jak normalni ludzie!
- Gerard. Często tu bywasz?
- Czasami mam wrażenie, że tu mieszkam. - powiedział smętnie.
W krzakach coś się poruszyło. Frank gwałtownie podniósł głowę i zaczął nasłuchiwać. I znów ta czerwień w jego oczach...
- Lepiej stąd idź - nakazał.
- Niby dlaczego?
- Powiedziałem, żebyś poszedł - chłopak starał się opanować gniew. - Proszę... - rozległo się cicho.
- Dobra... - niepewnie wycofałem się z cmentarza. Rzuciłem jakieś 'cześć', ale nie usłyszałem odpowiedzi. Frank nadal stał w jednym miejscu i sprawiał wrażenie niesamowicie czujnego.
Przeskoczyłem płot i poczułem, że coś mnie atakuje. Z dwóch stron napierały na mnie istoty nieznanego pochodzenia. Próbowałem walczyć, ale nie miałem szans. Było ich wiele, zbyt wiele. Po chwili poczułem, że ich liczba zmniejsza się. Zobaczyłem krwistoczerwone oczy i bezwładnie opadłem na ziemię.

~
*My Chemical Romance - Teenagers

6 komentarzy:

  1. Nie mów mi, że zrobiłaś z Fredzia wampira?! Hhahahah! XD Wyobraź sobie Feredzia Wampira wysysającego Dżerarda! ;DDD (Albo jak tam wolisz: Żęrarda [francuski to fajny język])

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okey, znalazłam siekierę... ;-; ekhem..Ty...Ty...Ty... Ty Jasnowidzu! :o nie mówiłas wcześniej, że masz para[nie]normalne zdolności! ;-; ale w jednym cie zdolności zawiodły... :P FRANIO (Nie Fredzio do cholery!) nie będzie wysysał z Dżełdzia życia... ;-; On będzie robić gorsze rzeczy... 3:) teraz uciekaj. Trzymam siekierę. : ty Uju, jak mogłas przekręcić imię Frania??!! <3

      Usuń
    2. Przecież wiem, że Franio! xDDD Kto powiedział, że w tym komentarzu na górze pisałam o Franiu?? ;P
      To ty się powinnaś skapnąć! ;D
      A teraz będę szczera, bo zawsze mnie prosiłaś, żebym była.
      To opowiadanie podoba mi się bardziej niż tamto drugie. Tu od razu wprowadzasz w akcję, a tam moim zdaniem było trochę zbyt szczegółowo i nikt tak naprawdę nie wiedział do czego zmierzasz. No i mało się działo. Tutaj jest więcej napięcia. (U mnie takiego nie ma, ale zastanawiałam się nad jakimś dodatkiem czy czymś, myślę o jakimś kryminale, co o tym sadzisz??)
      Jakie gorsze rzeczy???!!! :O Wpadam w panikę! xD Nie będę mogła spać spokojnie! Poczuj się odpowiedzialna. ;_;
      Wracając do tematu. Kolejnym plusem jest to, że dodajesz krótsze fragmenty, ale częściej. Tak mi przyszło do głowy, ze może to opowiadanie jakoś bardziej mi się podoba, bo ty sama chyba jesteś szczęśliwa jak je piszesz, prawda? A tamto mam wrażenie, że bardziej ciągniesz dalej z przymusu. Czytelnicy nalegają. Tak więc, jeżeli takie mają być skutki założenia drugiego bloga, to zakładaj ich jeszcze więcej! (Dobra, może nie bierz tego tak na poważnie :P)

      Dobranoc, do widzenia itp.

      ~Roxy.Ześwirowała.Po.Obejrzeniu.Pewnego.Teledysku.Queen.Hahahah!Buahhaha!Czas.Przejąć.Kontrolę.Nad.Światem!!!Buahahaha!xDSami.Widzicie.

      Usuń
  2. Bardzo fajny blog :DD czuje że sie uzależniam od Frerardów ;_;

    OdpowiedzUsuń